

Projektant wykorzystuje bakterie do wyrobu nietypowych lamp.
Dla większości ludzi bakterie to niewidoczne żyjątka przenoszące choroby, które trzeba jak najszybciej zmyć z rąk. Tymczasem Jan Klingler, projektant sztuki użytkowej ze Sztokholmu, stawia je w centrum uwagi jako zasadniczy element swych kolorowych lamp. „Każda żyjąca istota i każde miejsce ma swoją niepowtarzalną mikrobiologiczną faunę” – mówi Klingler. Zamierza on utrwalać takie indywidualne charakterystyki, aby mogły służyć do ewokowania wspomnień.
Klienci, którzy zamówią którąś z lamp Klinglera – zacznie je sprzedawać w najbliższym czasie – otrzymają zestaw zawierający wacik, którym mogą pobrać wymaz od ukochanej osoby, zwierzęcia lub z jakiegoś miejsca (sam Klingler zrobił wymaz z filara na stacji metra, na której po raz pierwszy spotkał swojego partnera), by następnie przesłać go Klinglerowi, który namnoży znajdujące się w nim bakterie w szalce Petriego.
Rozmnażające się kultury bakterii przybierają rozmaite barwy, które Klingler jest w stanie regulować przez dobranie gatunku i pożywki, na której są hodowane. W ten sposób powstają surrealistyczne kształty „przenikające się wzajemnie i zlewające ze sobą we frapujące struktury”. Klingler eksperymentuje obecnie z modyfikowaniem szybkości i czasu rozmnażania. Jednak efekt końcowy niemal zawsze zaskakuje. „Nie sposób przewidzieć dokładnie, co ostatecznie wyjdzie” – mówi.
Po namnażaniu bakterii przez dzień lub dwa Klingler zalewa je żywicą, przemieniając momentalnie w coś, co nazywa „współczesnymi skamielinami”. Płytki żywicy są następnie umieszczane w naczyniach z dmuchanego szkła, przypominających kształtem butle laboratoryjne, z zamontowanymi diodami LED, których jasne światło uwydatnia zastygłe barwy i kształty.

