

Odpowiada prof. dr hab. Przemysław Wojtaszek z Zakładu Biologii Molekularnej i Komórkowej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu:
Rośliny, w odróżnieniu od większości zwierząt, są organizmami osiadłymi. Choć nie potrafią się przemieszczać, mogą zmieniać położenie organów, co pozwala im lepiej wykorzystywać zasoby środowiska oraz unikać wielu zagrożeń.
Ruch u roślin może być spowodowany wzrostem wielkości organów lub zmianą turgoru (wysycenia wodą) niektórych komórek. Jeżeli roślina reaguje na bodziec ukierunkowany, mówimy o tropizmie. Ruch nazywany nastią jest natomiast niezależny od kierunku działania bodźca. Spektakularne opadanie liści mimozy wstydliwej (Mimosa pudica), a także zamykanie się pułapek roślin mięsożernych, takich jak muchołówka (Dionea muscipula) czy rosiczka (Drosera), są przykładem sejsmonastii, czyli ruchów na skutek działania bodźca mechanicznego (np. dotyku czy wibracji) lub innego.
Gwałtowne kładanie liści mimozy pod wpływem dotyku opisywano już kilkaset lat temu. Te obserwacje utrwaliły się w języku i tak w polskim mimoza jest znana jako „czułek wstydliwy”, a w angielskim – jako „wrażliwiec” (sensitive plant) lub „niedotykajka” (touch-me-not). W XVI wieku uważano, że mimozy tak jak zwierzęta mają nerwy i mięśnie. Dziś wiemy, że złożenie listków i opadnięcie w dół całego liścia jest spowodowane zmianą turgoru w dwóch grupach komórek motorycznych, zginających i prostujących, leżących – odpowiednio – po górnej i dolnej stronie poduszeczek liściowych znajdujących się u podstawy ogonków liściowych oraz listków I i II rzędu. Czynnikiem decydującym jest tu ruch jonów potasu. Kiedy wraz z wodą uciekają one z protoplastów komórek leżących po spodniej stronie liścia, komórki tracą turgor, a liść opada. Jego wyprostowanie wymaga ponownego wpompowania jonów i wody do wnętrza zwiotczałych komórek oraz spadku turgoru komórek po przeciwnej stronie poduszeczki liściowej.
Choć dawne wyobrażenie o unerwieniu mimozy okazało się błędne, to dziś wiemy, że poszukiwanie analogii ze światem zwierzęcym było całkiem słuszne. Okazuje się, że mechanizm pobudzenia komórek motorycznych jest tu bardzo podobny. Dotknięcie mimozy wywołuje w jej komórkach czuciowych potencjał czynnościowy – zmianę potencjału elektrycznego błony komórkowej – który przemieszcza się tak jak w nerwach zwierząt wzdłuż błon na znaczne odległości z szybkością sięgającą kilkunastu centymetrów na sekundę. Dzięki temu impulsowi liść zamyka się w kilka sekund. Powrót do stanu wyjściowego trwa dłużej, nawet pół godziny, ale wynika to raczej z konieczności wpompowania potasu do wnętrza komórek niźli powolnego przepływu informacji.
Pozostaje jeszcze pytanie: po co w ogóle mimoza składa liście? O ile w przypadku roślin owadożernych wiadomo, dla-czego ich pułapki się zamykają, o tyle zagadka mimozy do dziś nie została rozwiązana. Uważa się, choć nie ma na to rozstrzygających dowodów, że jest to przystosowanie do niekorzystnych zdarzeń w życiu roślin, chroniące przed roślinożercami, wysychaniem lub wypłukiwaniem substancji pokarmowych.

